Homeopatia

kittens

Rozważania na podstawie wyników doświadczeń z polami torsyjnymi.

Czas na odczarowanie homeopatii. Żadnych zaklęć, intencji, żadnych modlitw, żadnego placebo. Leki jak każde inne. Cząsteczki chemiczne, prawie takie same jak w organizmie ludzkim. No prawie. Cząsteczki chemiczne zbudowane są ze szkieletu z protonów, elektronów i neutronów z inherentną otoczką pola torsyjnego. Leki homeopatyczne zawierają identycznie wyglądające cząsteczki zbudowane z samego pola torsyjnego. Ale to nie nasza zasługa, że potrafimy wykonać lek homeopatyczny, ale samego pola torsyjnego. Pole to jest obecnie najbardziej dziwną substancją jaką znamy. Jakkolwiek, kiedy dokładniej zbadamy elektrony i neutrony, też pewnie okażą się znacznie doskonalszą materią, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, jako że mają z polem torsyjnym wiele wspólnego. Cząstka pola torsyjnego, raczej cząstka niż samo pole, ma zadziwiającą właściwość kopiowania kształtu tego z czym się zetknie. Wystarczy stworzyć odpowiednie warunki, całkiem niewyszukane, a uzyskamy trójwymiarową kopię substancji chemicznej, tak doskonałą, że nawet każdy neutron jest policzony. Jak dotąd, nieznana była metoda zrobienia foremki, z której można by wykonać w pełni trójwymiarowy przedmiot, ze wszystkimi szczegółami, które są wewnątrz. Na przykład jeżdżący samochód z foremki. Do tego brakuje nam umiejętności posługiwania się czwartym wymiarem przestrzennym. Nowe odkrycia w dziedzinie pól torsyjnych otwierają przed nami zupełnie nieznane, zadziwiające możliwości. Kiedy pomyślimy o wykorzystywaniu czwartego wymiaru przestrzennego, który sam wpada nam w ręce, do kreacji nowych obszarów techniki, cała kryjąca wiele tajemnic homeopatia Hahnemanna może wydać się nam teraz dziecinną igraszką. Kopia cząstki chemicznej lub białka, kopia z kopii – kolejny prosty etap, a następnie kopia trafia do receptora w organizmie, który swym małym rozumkiem nie jest w stanie odróżnić cząstki chemicznej od homeopatycznej kopii wykonanej z cząstki pola torsyjnego, w zasadzie jednej cząstki, która udaje skomplikowaną strukturę chemiczną. Gdyby receptor miał trochę większy rozumek, nie dałby się oszukać. Są pewne różnice pomiędzy kopią i oryginałem. Na przykład enzymy rozkładające substancje chemiczne nie dadzą sobie rady z homeopatyczną kopią, chociaż rozpoznają ją jako substrat. Nie ma ona jedna kszkieletu chemicznego, któryby można przeciąć. Ale to też zaleta leków homeopatycznych, nie wchodzą aktywnie w reakcje chemiczne. Mają za to inną zdolność. Przechodzą swobodnie przez każdą strukturę, w tym przez ściany. Niemniej jednak, nie rozłażą się bezmyślnie po wszystkich zakątkach organizmu. Organizm wykorzystuje prawdopodobnie własne pola torsyjne do kierowania ich strumieniami przychodzącymi z zewnątrz i pod tym względem występuje w organizmie pewna segmentacja, którą trzeba umieć ominąć, aby wysłać lek homeopatyczny we właściwe miejsce.

Pozostaje ważne pytanie, jak wyprodukować lek homeopatyczny. Tradycyjna metoda opracowana (albo też pozyskana od informatorów podobnych do Daimoniona Sokratesa czy Filemona Junga – oczywistym jest, że nie można dojść do tej dosyć skomplikowanej metody małymi krokami) przez Samuela Hahnemanna, wydaje się już przestarzała. Bez względu na to czy wytrząsanie wykonujemy wytrząsarkami mechanicznymi w firmach farmaceutycznych, czy ręcznie. Wytrząsanie wnosi swój własny dodatkowy sygnał oprócz sygnału z nalewki pierwotnej. Jako że obracamy się tutaj w sferze pól torsyjnych, przy wytrząsaniu łapiemy sygnał pola torsyjnego pochodzącego z otoczenia, z Ziemi i ze Słońca, z promieniowania żelaza z wytrząsarek mechanicznych i z naszych własnych czakramów kiedy wytrząsamy ręcznie. Zastosowanie klatki Faradaya nic tu nie pomoże. We współczesnych komercyjnych lekach homeopatycznych znajdujemy znacznie więcej informacji niż oczekujemy, jakkolwiek ta ważna z nalewki pierwotnej jest. Taka jakiej oczekujemy i organizm potrafi ją wyłowić. Tu nic współczesnym lekom homeopatycznym zarzucić nie można. Wracając do tych informacji dodatkowych, z analizy leku homeopatycznego można na przykład odczytać w jakim znaku zodiaku było Słońce podczas wytrząsania. No, to ja osobiście wolę żeby było w pogodnym Lwie, niż w ponurym Koziorożcu. Tu niestety osoby uważające się za urodzonych pod znakiem Koziorożca obrażają się, że wcale nie są ponurakami, co samo w sobie mówi że dodatkowego wpływu emocjonalnego obecnych leków homeopatycznych nie należy ignorować, bo może mieć dla pacjentów znaczenie.

Dokonywanie potencjonowania to zarówno zwiększanie intensywności działania pola torsyjnego w leku homeopatycznym, jak i zmiana Kategorii na następną przy każdym kolejnym rozcieńczaniu i wytrząsaniu. Obecnie te dwa zjawiska możemy uzyskiwać oddzielnie. Zwiększenie intensywności, przez przyspieszenie cząstek pola torsyjnego akceleraorem pola torsyjnego albo przez wzmacnianie sygnału cząstek pola torsyjnego, które lubią wędrować razem z prądem elektrycznym, scalonym wzmacniaczem operacyjnym. Zmiany Kategorii na kolejną możemy dokonać przemieszczając nośnik homeopatyczny prostopadle do wiązki cząstek pola torsyjnego albo obracając pierścień z krążącymi cząstkami pola torsyjnego, albo też z użyciem tak zwanego transformatora kolorów, w którym kolejne pierścienie przenoszące pole torsyjne umieszczone są przestrzennie w odpowiedniej konfiguracji. Nie jesteśmy więc ograniczeni do stukania butlą w książkę oprawną w skórę, jak to było kiedyś.

Jednak, żeby światek medyczny i naukowy przyjął nowy sposób widzenia trzeba lat czterdziestu albo i stu. Ten wymiar czasowy pokazują dane dotyczące trochę innej dziedziny, ale też dotyczącej naszego zdrowia, szkodliwości takich rzeczy jak promieniotwórczość, azbest, barwniki w żywności itp, trzeba było na to 40-100lat. A przecież dzisiaj wydają się oczywiste.

Tymczasem przedstawiam ogólny obraz, szczegółowe informacje znajdą się w kolejnych publikacjach na ten temat, które jak wiemy nie powstają szybko, mimo, że wiele przełomowych doświadczeń mamy już wykonane. A to doświadczenie trzeba powtórzyć, wykres poprawić, żeby dobrze wyglądał w druku, trudne tematy przedstawić w sposób nie budzący wątpliwości, dodać coś, aby całość była spójna, no i przetłumaczyć na język, który będzie zrozumiały nie tylko w polskim zaścianku…

 

Podpis pod obrazkiem u góry: Profesory poznają świat, jeszcze trzeba trochę czasu zanim przejrzą na oczy…

(zdjęcie nieznanego autora zaczerpnięte poprzez stronę http://wallpoper.com/)

 

Diana Wojtkowiak

28 grudzień 2016